
W tym odcinku Łosiologii na chwilę wymykamy się ze Skandynawii i zwracamy w stronę Polski, a konkretnie: w stronę polskich rzek. Jeżeli interesuje Cię turystyka kajakowa i chcesz dowiedzieć się, dlaczego to wyjątkowa forma aktywności i jak się przygotować do pierwszej swojej wyprawy na kajaku, koniecznie posłuchaj tego odcinka.
Gościem podcastu jest Bartek Szaro – w internecie działa jako twórca bloga Paragon z podróży. Założył fundację Modern Turism Center, a teraz przygotowuje projekt pod nazwą „50 rzek”, który dotyczy turystyki kajakowej w Polsce.
Przenieśmy się wspólnie w świat wodnej polski.
Alicja: Cześć Bartek
Bartek: Cześć, dzień dobry!
A: Zaczynamy rozmowę z grubej rury. Czyli powiedz, proszę bardzo, gdzie ostatnio byłeś na spacerze.
B: Ostatni mój spacer to dolina rzeki Rządzy. Rzeka Rządza to taka niewielka rzeka położona mniej więcej 30 minut drogi od centrum Warszawy. I tam urządziliśmy sobie taki krótki rodzinny spacer w poszukiwaniu pierwszych oznak wiosny: ptaków, kwiatuszków.
Ja ostatnio przede wszystkim spędzam czas w dolinach rzek w różnych sposób. I jeden z pierwszych wiosennych spacerów właśnie miał miejsce w dolinie rzeki Rządzy. Tam są bardzo fajne tereny rekreacyjne, spacerowe, można się przejść wzdłuż rzeki, pozaglądać w meandry, pooglądać duże stare drzewa, skupiska, bobrzyska, więc ostatnio tego rodzaju spacer miał miejsce.
A: A znaleźliście pierwsze oznaki wiosny czy jeszcze ich nie ma?
B: Tak, tak. Były sójki wygrzewające się na słońcu, były jakieś pierwsze zielone trawy, niewielkie kwiatuszki, więc ta wiosna zaczyna powoli kiełkować i się tutaj pojawiać.
A: Super. U nas jeszcze bardzo daleko, chociaż ostatnio wyszło słońce, wszystko się zaczęło topić i jest takie lodowisko na drogach, na chodnikach, że naprawdę aż ciężko się chodzi. Ale już niedługo – też czekam już na te pierwsze kwiatuszki. Takie małe, przebijające się, to jest naprawdę bardzo fajny czas.
Wiemy już, jak masz na imię, gdzie ostatnio byłeś na spacerze. Powiedz nam, proszę, czym się zajmujesz, co tworzysz w internecie. Bo wchodząc na twojego bloga czy na YouTube’a, widzę, że masz tam bardzo dużo różnych artykułów. Nie tylko z całego świata, ale też bardzo dużo z Polski. Więc powiedz, proszę, czym się zajmuje Bartek.
Turystyka kajakowa u Bartka Szaro- jak to się zaczęło?
B: No to musimy się cofnąć do prehistorii blogów podróżniczych. Ja zacząłem tworzyć do internetu razem z Patrykiem Świątkiem w 2009 roku, kiedy założyliśmy blog Paragon z podróży – żeby dzielić się tam wskazówkami i sposobami na tanie podróżowanie. To była epoka, kiedy tanie podróżowanie, tanie loty, sposoby na to, jak oszczędnie jeździć po świecie, to wszystko zaczęło dopiero kiełkować. I przez dobrych kilka lat zajmowaliśmy się właśnie tym, żeby jeździć niedrogo po świecie i dzielić się poradami oraz swoimi relacjami.
Przede wszystkim podróżowaliśmy stopem, tanimi liniami, ale później też na różne inne sposoby. Były wyjazdy nurkowe, konne, rowerowe… No i też od kilku ładnych lat zawodowo zajmuję się turystyką i podróżowaniem. Działam tutaj w kilku różnych obszarach, a aktualnie realizuję swój projekt związany z turystyką kajakową w Polsce pod nazwą „50 rzek”, który trwa już właściwie 8 miesięcy. I jeszcze z 8 miesięcy potrwa.
Tak że tak w telegraficznym skrócie mogę to ująć. Jeszcze dodam, że od 2 lat prowadzę fundację z przyjaciółmi. Fundacja nazywa się Modern Turism Center i jej celem jest wspieranie zrównoważonego rozwoju w turystyce.
50 rzek – nowy projekt w turystyce kajakowej
A: To, co znalazłam na początku na twoim blogu – bo wiadomo, człowiek szuka informacji, które chce znaleźć – to było połączenie podróżowania z aktywnościami. Więc to nie jest takie tylko podróżowanie „Jedziemy all inclusive i pijemy drineczki pod palmą”, tylko: „Jedziemy gdzieś – czy to za granicę, czy w Polskę – i robimy coś aktywnie”. Wspomniałeś już o projekcie „50 rzek” i to będzie dzisiaj nasza główna część rozmowy.
Skąd wziął się projekt „50 rzek”? Co to jest, 50 rzek gdzie – w Polsce? Wszędzie? Już powiedziałeś, że ma on 8 miesięcy, co udało ci się do tej pory przepłynąć, spłynąć i dokonać? Jestem bardzo ciekawa! Oczywiście dużo przeczytałam już na stronie, ale przeczytać, a usłyszeć od osoby, która to wykonuje, to są dwie różne rzeczy.
B: Zacznę od tego łączenia podróżowania z aktywnościami. Ja uważam, że podróżowanie jest najciekawsze i najbardziej wartościowe dla mnie wtedy, kiedy jest jakaś ciekawa forma tej podróży. Więc, tak jak wspomniałem, podróżowałem na różne sposoby i te sposoby sobie różne testuję. Sprawdzam, co mi się najbardziej podoba, co mniej. Więc podróżowałem rowerowo, pieszo, konno, miałem wyjazdy nurkowe, a od mniej więcej 5 lat główną aktywnością, którą łączę z podróżowaniem, jest kajakowanie.

Wszystko zaczęło się właśnie te 5 lat temu w Finlandii, kiedy z dziewczyną kupiliśmy kajak pneumatyczny, czyli taki kajak dmuchany, i przepłynęliśmy sobie przez Pojezierze Fińskie. Czternaście dni płynęliśmy, pokonaliśmy około 200 kilometrów, taki trochę wyjazd w stylu into the wild można powiedzieć, wszystko na własną rękę. I niesamowicie wtedy spodobało mi się kajakowanie. Doszedłem do wniosku, że jest to taka forma przemieszczania się, która dostarcza mi najwięcej przyjemności i pozwala mi docierać do takich miejsc, które są dla mnie najciekawsze.
No i przez następne lata tym kajakiem pneumatycznym pływałem sobie po polskich rzekach, poznawałem różne polskie rzeki. Dzieliłem się swoimi wrażeniami i spostrzeżeniami we własnych kanałach społecznościowych. I mniej więcej 2 lata temu przyszedł mi do głowy pomysł… Może od razu nie przyszedł, ale zaczął świtać: że fajnie by było to swoje pływanie przekuć w jakiś większy projekt, który będzie miał swoje idee, i będzie najbardziej zbieżny z tym, co mnie najbardziej interesuje. Ale też będzie niósł dodatkową wartość, która być może dla niektórych osób rzuci jakieś nowe światło na to, czym jest kajakowa turystyka i jak można z niej najwięcej czerpać.
Wymyśliłem w ten sposób projekt „50 rzek”, którego głównym celem jest stworzenie bazy przewodników kajakowych w oparciu o ducha ekoturystyki. To znaczy zależy mi na tym, żeby wybrać, przepłynąć i opisać 50 najciekawszych jednodniowych odcinków kajakowych w Polsce. I te treści tworzyć, bazując na tym, co jest w tych rzekach najciekawszego z punktu widzenia krajobrazu, przyrody i takiego doświadczenia miejsc odludnych, niezurbanizowanych. I ten projekt realizuję już od maja ubiegłego roku, myślę, że skończę go pod koniec wakacji tegorocznych [2022, przyp. red.]. Jestem teraz dokładnie w połowie, bo za mną już 25 spływów i przede mną jeszcze spływów 25.
Dlaczego wyprawy kajakiem są wyjątkowe?
A: Skąd brać informacje na temat spływów i na temat takich miejsc, które są najbliżej nas, żeby zacząć jak najprościej? Już powiedziałeś, że tworzysz bazę przewodników, więc może za jakiś czas do niego podlinkujemy. Ale wracając do tych rzek: powiedziałeś, że 25 za tobą. Jesteś na półmetku. Chciałam zapytać o twoje doświadczenia, jeśli chodzi o kajakowanie. O takie refleksje, o takie przeżycia i przemyślenia, jakie masz do tej pory. Czy przychodzi ci do głowy jakaś konkretna rzeka albo jakaś konkretna sytuacja, pora roku, która zapadła ci w pamięć po takim spływie?
B: Myślę, że każda rzeka na swój sposób zapada mi w pamięć, ponieważ ja, pływając, staram się szukać różnic pomiędzy tymi rzekami, jakichś ich osobliwości. Wydaje mi się, że panuje taki stereoptyp – również w tego względu, że pływanie to jest najczęściej uprawianie turystyki nizinnej, więc teoretycznie w najbardziej monotonnym i przewidywalnym krajobrazie, najwięcej osób w Polsce przynajmniej turystykę aktywną uprawia w górach, no bo góry to są spektakularne widoki, spektakularne wschody czy zachody słońca, łatwo tam o efekt wow.
A turystyka kajakowa wymaga – wydaje mi się – trochę więcej uważności czy też wiedzy, żeby dostrzec coś interesującego, coś, co może wciągnąć. I ja staram się przede wszystkim podczas tych spływów zwracać uwagę na takie elementy krajobrazu czy też przyrody rzek, które świadczą o tym, że spływ daną konkretną rzeką gwarantuje inne doświadczenie niż spływ rzeką następną.
Wspomniałaś tutaj o tym, skąd czerpać wiedzę czy też praktyczne informacje na temat spływów – tych źródeł na pewno nie brakuje, bo są przewodniki po rzekach, można znaleźć wiele praktycznych tekstów w internecie, ja na tym też bazuję, przygotowując swoje spływy. Bo też zależy mi na tym, żeby te 50 jednodniowych odcinków, które wybieram do projektu, to nie były jakieś tam odcinki najpopularniejsze, tylko robię ten research i staram się wyciągać informacje z różnych miejsc, które mogą przełożyć się na to, że ten odcinek faktycznie będzie unikalny i będzie się odróżniał od innych.
To, co ja chcę zrobić, te przewodniki, które tworzę, i te treści do mediów społecznościowych, które tworzę w ramach realizowania tego projektu, one mają właśnie kłaść nacisk na te elementy krajobrazu czy też przyrody, które te rzeki czy też te konkretne odcinki odróżniają od innych. Więc to jest ten aspekt związany z tworzeniem treści i z przygotowywaniem się.
Mam też taką metodę na poszukiwanie ciekawych informacji o rzekach: skupuję stare przewodniki z różnych antykwariatów. W latach 50. czy 60. wychodziło dużo przewodników, ciekawych przewodników bogatych w informacje przyrodnicze czy jakieś konteksty historyczne, których często w dzisiejszych przewodnikach jest mniej. Te dzisiejsze przewodniki bardziej skupiają się na technicznym opisie trasy, na trudnościach, na przedstawieniu kilometrażu danej rzeki, więc tego, co mi brakuje w źródłach bieżących czy internetowych, staram się uzupełniać, sięgając do źródeł starszych. No i jakąś taką syntezę jednego i drugiego też staram się w tych swoich treściach zamieszczać, żeby również tworzone przeze mnie przewodniki miały wymiar praktyczny pod kątem przygotowywania się do spływów.
Biała Przemsza i Ruda. Ciekawe rzeki… na Śląsku!
Na pewno realizując ten projekt mogę wskazać te rzeki, które z pewnych względów zrobiły na mnie większe wrażenie przez to, że byłem zaskoczony tym, co mnie na samej rzece spotkało. Do takich mogę zaliczyć na pewno dwie rzeki, po których można spływać w województwie śląskim. Są to rzeki Biała Przemsza i rzeka Ruda.
Pierwsze, co jest w tych rzekach ciekawe, to to, że są to rzeki płynące przez tereny odludne i zalesione w województwie śląskim, które nie kojarzy się za bardzo z przyrodą czy krajobrazem leśnym, a są to rzeki blisko bardzo samej aglomeracji śląskiej. Biała Przemsza, rzeka, która płynie przez wspaniałe, odludne tereny – właściwie przez krajobraz buszu – to jest tylko 30 kilometrów na wschód od Katowic. Ruda – godzina drogi od aglomeracji śląskiej w przeciwnym kierunku. I to może naprawdę zaskoczyć. Że tutaj na Śląsku takie rzeki! Nie płyniemy gdzieś pomiędzy hałdami tylko faktycznie przez las, przez zalesiony krajobraz.
I również są to rzeki o zupełnie innym charakterze. Biała Przemsza jest rzeką wymagającą, która zupełnie zmienia swój charakter na 20 kilometrach długości. Na początku płynie się przez taki zwałkowy ols, rzeka jest bardzo mała, a potem z każdym kilometrem, kiedy przyjmuje dopływy, staje się coraz większa i stanowi pewnego rodzaju wyzwanie dla kajakarza. Ruda to jest z kolei rzeka, która płynie w bardzo głębokim korycie, na długich odcinkach to koryto porośnięte jest jednym gatunkiem trawy, co stwarza wrażenie płynięcia przez taki zielony tunel. A na dodatek często przy brzegach możemy zobaczyć duże stare drzewa, nierzadko dęby – to też nie jest drzewo, które się często spotyka zaraz przy samym korycie. Więc jakby się tak zacząć zagłębiać w te niuanse krajobrazowo-przyrodnicze, to można by było – chociażby na tych dwóch rzekach ze śląskiego – coś ciekawego, wyjątkowego o nich opowiedzieć.

A: Najbardziej podoba mi się w tym wszystkim, co mówiłeś – no, może nie najbardziej, ale to jedna z rzeczy, które wyłapałam – to to, że jak się eksploruje naturę w miejscach, w których myślimy sobie, że nic nie ma, bo są tylko hałdy, fabryki, dużo ludzi itd., okazuje się, że w tym miejscu też są fajne miejsca, które można odwiedzić, tak jak rzeka czy las, park, rezerwat przyrody.
I nagle się okazuje, że bardzo blisko nas są rejony, w których można znaleźć odpoczynek i spokój. Może nie są to miejsca popularne i wszędzie opisywane, ale są. Bardzo lubię odkrywać takie tereny i też mówić o tym, że nie zawsze trzeba jechać na drugi koniec Polski czy na drugi koniec Europy, żeby znaleźć przygodę, miejsce fajne na rower czy na wędrówkę czy na widok. To mi się podoba.
Stąd też moje pytanie. Skoro robisz ten projekt, na pewno rozmawiasz i z ludźmi i masz dużo różnych komentarzy na YouTubie czy na blogu: jakie jest przekonanie nasze, Polaków, co do tych rzek, które mamy w Polsce? Jaka jest wiedza i jak to się ma do rzeczywistości? Mnie się kojarzą rzeki ze szkoły: transport, zapory, rzeki są nieczyste. Jak jest teraz?
B: Oczywiście nie roszczę sobie prawa, żeby się tutaj wypowiadać za wszystkich, natomiast moje obserwacje i przekonania są takie, że wielu kajakarzy traktuje przestrzeń rzek jako miejsce do rozrywki. Z przyrodniczego punktu widzenia koryta rzek traktują jako chaszcze po lewej i chaszcze po prawej. Ale też podkreślam, że są to tylko moje przypuszczenia i obserwacje. Na pewno jest też wiele osób, które rzeki traktują inaczej.
Jednym z celów mojego projektu jest pokazywanie, jak można rozpoznawać ten krajobraz wody czy tą przyrodę polskich rzek, jak się nią zafascynować i jak się nią zainteresować – i w jaki sposób to robię. Mam kilka różnych metod, a jedną z nich, którą w zasadzie każdy może sobie podczas spływów zastosować, jest nauka roślin, które można na rzekach spotkać. Ja sobie pływam z aplikacją do rozpoznawania roślin, która się nazywa Flora Incognita. I mam taką zasadę, że podczas każdego spływu staram się nauczyć jakiejś jednej nowej rośliny. Jednej, bo nie ma sensu się próbować nauczyć dziesięciu. To nie jest przygotowanie do kartkówki z przyrody, tylko po prostu pogłębianie własnej wiedzy.
No i tak pływając, staram się za każdym razem jeden kwiatuszek sfotografować, rozpoznać i poznaję te rośliny środowiska rzek. Najwięcej osób pewnie kojarzy grążel żółty, który kwitnie i jest charakterystyczny, ale w dolinach rzek można też spotykać takie rośliny jak ślaz dziki, jak pszeniec gajowy, łączeń baldaszkowy, bodziszek cuchnący czy też wiele, wiele innych roślin. No i jeżeli się już troszkę nauczymy rozpoznawać te gatunki, to nagle się okazuje, że to nie są tylko i wyłącznie chaszcze po lewej i chaszcze po prawej, ale jesteśmy lepiej przygotowani do rozpoznawania tego, co możemy na naszej trasie spływu spotkać, a przez to jednocześnie możemy czerpać więcej przyjemnych doświadczeń, kiedy dostrzegamy coś, co jest już dla nas znajome.
A przy okazji cały czas jest pole do eksplorowania i poznawania nowych roślin, bo przecież nigdy tak naprawdę wszystkich tych gatunków nie będziemy znać, no chyba że jesteśmy biologami czy botanikami. Ale na tej przestrzeni, o której właśnie powiedziałaś – eksploracji, poszukiwania – to jest bardzo ciekawy aspekt, tym bardziej że rzek w Polsce ogólnie łącznie jest ponad 14 tysięcy. Pewnie kilkaset jest spławnych, nadających się do komfortowych spływów kajakowych. Więc tej przestrzeni do eksplorowania jest bardzo dużo i wciąż – warto to podkreślić – te miejsca nie są tak popularne jak szlaki piesze, jak szlaki górskie. Więc jest też olbrzymia szansa, że taką przestrzeń przyrodniczą podczas naszej wycieczki kajakowej będziemy tylko i wyłącznie dla siebie.
Pierwszy raz na kajaku – podstawy
A: Oprócz tego, że możemy poznać coś więcej oprócz chaszczy i możemy wymienić jakiś gatunek czy po prostu go rozpoznać, nawet nie pamiętając nazwy, ale kojarząc, co to jest… Jak inaczej przygotować się do takiego spływu? Ktoś, kto zaczyna – jest pierwszy, drugi raz na kajaku, chce wyjść ze znajomymi na dzień czy dwa, przeżyć przygodę, coś poeksplorować, zacząć. Jaka wiedza podstawowa jest potrzebna? Jakie przygotowanie jest potrzebne, żeby nie niszczyć tej przyrody, którą spotkamy, żeby nie przeszkadzać zwierzętom?
B: Na początek to porządna rozgrzewka! 10 pajacyków, 10 przysiadów, 10 pompek. Żeby żadnej kontuzji podczas spływu nie odnieść [śmiech]. Nie no, żartuję, śmieję się, oczywiście.
Myślę, że na początek warto korzystać z wypożyczalni kajaków i wiedzy osób, które w wypożyczalniach pracują. Moja sytuacja jest troszkę inna, bo ja pływam własnym sprzętem, kajakami pneumatycznymi czy też pacraftami, więc ja nieczęsto wypożyczam sprzęt. Natomiast jeśli ktoś myśli o jakimś wypadzie z przyjaciółmi czy z rodziną, to myślę, że najprostszą drogą jest kontakt z wypożyczalnią, przeczytanie samouczka, który jest na stronie wypożyczalni, i też korzystanie z wiedzy osób pracujących w wypożyczalni na temat samej rzeki.
Bo są rzeki prostsze, trudniejsze, bardziej meandrujące, wartkie, spokojne, zwałkowe, z odcinkami górskimi, więc warto mieć rozpoznanie, co do samej rzeki – to na pewno warto sobie rozpoznać przed wyjściem z domu.
Jeśli chodzi o przygotowanie sprzętowe, to są oczywiście rzeczy niezbędne, jak kamizelka ratunkowa. Ja nawet na rzekach bardzo płytkich pływam w kamizelce ratunkowej. Nigdy tego nie bagatelizuję. Jeżeli nie ma konieczności, to podczas spływu nigdy nie ściągam kamizelki. Co powinniśmy mieć jeszcze, jeżeli chodzi o sprzęt? Jeżeli pływamy sezonie, na pewno przydatne są środki przeciwko komarom czy też inne sposoby, dzięki którym można komary odstraszać. Ja na przykład korzystam z odzieży antykomarowej.
A: Jak ci się sprawdza?
B: Całkiem dobrze. Ludzie są różni, mnie komary lubią. Ciuchy dają radę, tych ukąszeń jest znacznie mniej, mimo że te komary cały czas gdzieś tam bzzzz…., tańczą dookoła, to te ukąszenia są bardzo sporadyczne. Warto się zaopatrzyć w jakieś rzeczy, które nas ustrzegą przed uszkodzeniami mechanicznymi, typu rękawiczki na ręce, no i osłona przed słońcem. Ja pływam w długich spodniach termo, w bufie, w czapce, w okularach przeciwsłonecznych kiedy jest słońce, bo niekiedy płyniemy i jest słoneczna pogoda, to jesteśmy na słońce bardzo eksponowani. I przed tym warto się chronić.
A: Przygotować pewnie też prowiant i wodę.
B: Odnośnie do tych rzeczy związanych z ekologicznym podejściem do pływania, no to tutaj przed szereg oczywiście wychodzą dwie rzeczy: nieśmiecenie i zachowywanie się cicho. Jako trzecią rzecz można dołączyć niezabieranie rzeczy, które nawet w przypadkowy sposób możemy w środowisku zostawić. Dlatego też ja pływam z filtrami do wody i piję wody bezpośrednio z rzek. Też po to, żeby nie kupować plastiku, ale też po to, żeby mieć bardziej pakowny ekwipunek na swoich wycieczkach kajakowych. Więc do tej pory – 25 spływów – piję tylko wodę z rzek. Mam butelki ze specjalnymi filtrami. Sprawdza się, żyję, nie dostałem fioletowej wysypki, żadnych bąbli ani niczego, czuję się dobrze. Są firmy i jest sprzęt, który może zagwarantować picie z rzeki wody bezpośrednio.

A: Bardzo fajnie. To też na pewno ułatwia, no bo masz butelkę, filtr i nie musisz ze sobą wozić tego, a nawodnienie jest ważne. Nie wiadomo, jaka pogoda się trafi. Można sprawdzić prognozę, ale siedząc tak przez kilka godzin na wodzie w pełnym słońcu, lepiej mieć więcej tej wody niż mniej.
B: Zgadza się. Dla mnie na początku to było bardzo uciążliwe, że pływałem i między nogami miałem pięciolitrowy baniak wody na jakieś dłuższe niż jednodniowe spływy. Ta woda to połowa całego bagażu, jeżeli chodzi o wagę. A butelka z filtrem waży z 300 gram, super poręczna, nawet mogę ją sobie włożyć do kamizelki, mam taką specjalną kieszeń na to. To dużo ułatwia, jeśli chodzi też o ekwipunek.
A: Odkąd sama zaczęłam trochę więcej wędrować i zaczęłam więcej używać aplikacji – social mediów itd., a już odkąd zaczęłam tworzyć podcast, to w ogóle bardzo dużo o tym myślę – jak mówić i pokazywać to, co robimy. To, że ja pójdę na kajak albo wejdę na jakąś górkę. I powiem: Ale tu jest super, nikogo tu nie było, byłam zupełnie sama! Piękne miejsce. Jak to zrobić w rozsądny sposób albo czego unikać? Jak mądrze podejść do tego tematu?
B: Z perspektywy twórcy to jest na pewno ważne, żeby wiedzieć, jaką wartość chce się przekazać. Myślę, że żyjemy w takich czasach, w których główną domeną jest pokazanie tego, że się odwiedziło jakieś spektakularne miejsce. Natomiast na pewno warto sobie przemyśleć ten temat w sytuacjach, kiedy chcemy pokazywać miejsca mało popularne. Bo historia, szczególnie tej nowoczesnej turystyki, zna takie przykłady, gdzie jakieś małe miejsce, bardzo ładne, urokliwe zostało bardzo szybko rozreklamowane przez media społecznościowe, przez relacje turystów i podróżników w mediach społecznościowych. I bardzo szybko zjechały tam tłumy, mimo że to miejsce było zupełnie nieprzystosowane na przyjęcie tak dużej liczby wizytujących.
W turystyce jest takie pojęcie jak chłonność naturalna. Ono dotyczy przede wszystkim środowiska. Jest to liczba osób na daną jednostkę czasu, na dane miejsce, jaka może w nim przebywać, zanim to środowisko naturalne będzie ulegać różnego rodzaju degradacji w postaci erozji czy jakichś innych czynników. Napewno jest tak, że zanim się kliknie to „opublikuj” w internecie, to warto się też zastanowić, jakie mogą być tego konsekwencje. Ale też nie jest tak, że o niczym nie powinniśmy mówić, co jest mało popularne. Bo też rozwój turystyki to rozwój lokalnej ekonomii, wspieranie lokalnych mieszkańców.
Turystyka kajakowa poza sezonem
Cieszy na pewno, że te dyskusje coraz częściej się toczą, że to się stało też tematem debaty wśród osób podróżujących i turystów, bo to na pewno wzmaga zainteresowanie tą tematyką osób, które nigdy wcześniej o tym nie słyszały. No i też na pewno kreuje postawy, przekłada na to, jak ludzie się zachowują. Ja też się nad tym oczywiście zastanawiam i staram się też pokazywać spływy kajakowe poza sezonem. Oczywiście najwięcej osób pływa w lecie, kiedy jest słoneczko i wszystko jest zielone. Ja na przykład staram się w miarę możliwości pływać zimą, jesienią i wiosną, pokazywać walory rzek o innych porach roku. Bo inspirowanie ludzi do robienia takich rzeczy też może przełożyć się na odciążenie ruchu turystycznego na tych najpopularniejszych szlakach kajakowych. Też pokazanie ludziom walorów rzek w innym czasie.

A: Podróżowanie poza sezonem – albo nie tylko w sezonie, gdzie jest ten wielki pik, gdzie wszyscy są gdzieś i coś robią – można coś robić przez cały rok. No może nie przez cały rok jeśli chodzi o rzeki, bo pewnie zamarzają, różny jest stan wody. Ale można to robić częściej niż tylko przez czerwiec, lipiec i sierpień.
Bartek, na koniec. Powiedziałeś o fundacji, którą prowadzisz ze swoimi przyjaciółmi. Nie wspomnieliśmy o twoim blogu, o twoim kanale na YouTubie. Gdzie można cię znaleźć i gdzie można oglądać twoje relacje z wypraw?
B: Projekt 50 rzek można śledzić przede wszystkim na moim koncie Instagramowym @bartekszaro, koncie Facebookowym Paragon z podróży, a wszystkie przewodniki, w których możecie znaleźć opisy konkretnych rzek, przyrody, rzeczy praktyczne publikuję na blogu Paragon z podróży.pl. Więc tutaj mogę odesłać, jeśli chodzi o realizację projektu i efekty mojej pracy.
A: No i też na YouTubie! Nie pływałam dużo po polskich rzekach kajakiem. Na pewno nie po całej Polsce, jedynie po okolicy, z której pochodzę. Więc fajnie jest też zobaczyć, jak one wyglądają tak naprawdę, jak wyglądają od środka.
B: Jak płyną [śmiech].
A: Tak, jak płyną, jak meandrują. Bo też mamy różne wyobrażenie. Nie każda rzeka jest tak samo szeroka. Przecież niektóre są bardzo wąskie, niektóre są bardziej szerokie. Niektóre mają te chaszcze po lewej, po prawej mniejsze, niektóre większe… Więc to też jest świetne, że można zobaczyć – fajna sprawa.
Tak że jeśli ktoś by chciał, może przed wakacjami się wybrać na kajak albo po lecie. Ja przyznam, że ten temat wody i kajaków to takie bardzo bliskie mojemu sercu, bo ja uwielbiam wodę, wychowałam się nad jeziorem. Tylko że u mnie było więcej pływania. Kajak był zawsze moim marzeniem, ale niestety nigdy nie miałam kajaka w dzieciństwie. Ale tak, ta woda to jest coś wspaniałego. Może tak zakończymy – żeby doceniać to, co mamy w najbliższej okolicy i to, czym się otaczamy. Nie patrzeć koniecznie tylko tak, że fajnie będzie, jak polecimy do Ameryki Południowej albo w Himalaje, tylko w tym małym polskim zakamarku mamy coś też fajnego i wartego zobaczenia. Jest bardzo dużo roślin, bardzo dużo zwierząt, które na pewno zobaczyłeś podczas takich spływów, więc warto.
B: Myślę, że jeżeli chodzi o rzeki, to każdy, absolutnie każdy w promieniu 30 kilometrów od miejsca zamieszkania może znaleźć jakiś interesujący odcinek, więc wystarczy otworzyć mapę satelitarną, rozejrzeć się, co ciekawego w okolicy się dzieje, jeżeli tych miejsc jeszcze nie znamy i eksplorować.
A: Jasne! Wiesz co, ten odcinek będzie publikowany pod koniec marca, więc jeszcze mamy kwiecień, maj, czerwiec… Do czerwca można się przygotować i jakąś wyprawę pod koniec lata czy jeszcze przed tym latem zrobić. Ja też się postaram. Ja mieszkam w Szwecji w całkiem innym rejonie, u nas jest bardzo dużo wód i rzek i jezior i wszystkiego. Można eksplorować do woli. Tak jak mówisz, tych roślinek i chaszczy jest wszędzie tak dużo, że jest co poznawać i czego się uczyć.
Dziękuję ci za rozmowę, za projekt i że się wszystkim dzielisz. Na chwilę ze Skandynawii odpłynęliśmy do Polski.
B: Również dziękuję i zachęcam do pływania po polskich rzekach.