Ten odcinek będzie zimowy. I to mocno! A w stworzeniu śnieżnego klimatu pomogą mi Samowie – śnieg według Samów ma o wiele więcej odsłon niż ten widziany przez Polaków.
Jest zima i taki mamy tu klimat. A tak na poważnie to zebrało się nam tu kilka dni, które dały w kość. Ostatnio np. była śnieżyca i zamieć i takie jedno wielkie śnieżne zamieszanie. A na drugi dzień tak się wszystko odmieniło, że myślałam, że z butów mnie wyrwie przez to, jak jest pięknie!
Jeśli obserwujesz mnie na Insta, to może pamiętasz takie nagranie, jak jadę na nartach i jak jest pięknie. I ja się śmieję i emanuję taką radością, że aż sama się uśmiecham na to wspomnienie. Ale było tak, że w piątek chciało mi się wymiotować z powodu tego ciężkiego i mokrego śniegu, a w sobotę oczy błyszczały mi że szczęścia cały dzień.
A jeszcze pamiętam, jak mówiłam “białe gówno”. Tak kiedyś mówiliśmy na śnieg, ja i moi koledzy geodeci w Oslo. Że białe gówno już się spier… Dokończ to zdanie w myślach. Nie pamiętam, żebym miała jakieś super wspomnienia ze śniegiem, a na pewno nie w pracy w terenie.
Na swoją własną osobistą trzydziestkę pojechałam w góry: na narty i odwiedzić moją Justynę. Justynka, pozdrawiam Cię, to dzięki Tobie powstał ten odcinek 🙂
Moja trzydziestka i śnieg
Jechaliśmy pięć godzin do Hemavan na śnieżne szaleństwo, a okazało się, że śniegu tam nie było. Zamiast biegówek zostały nam reklamówki i zjeżdżanie na dupie po stoku. I ja w ten weekend dostałam od Justyny kilka prezentów – w tym książkę.
I to o tej książce dziś będzie, a raczej o śniegu, bo ta książka jest o śniegu.
Książka o śniegu: Snö – en renskötare Johan Rassa berättar, Yngve Ryd
Ja odkładałam jej przeczytanie, bo to jest książka po szwedzku, a w dodatku jest to opowieść Sama o samskiej kulturze i wiedzy o śniegu.
No i ja tak mówię: śnieg i śnieg. Bo ile my w języku polskim mamy synonimów tego słowa?
Może jakieś by się znalazły, ale byłyby co najmniej mało pasujące. A tu nie chodzi o zastępowanie jednego słowa innym, podobnym. Tu chodzi o to, że każdy śnieg jest inny i zasługuje na swoje imię.
Bo śnieg się starzeje i zmienia z biegiem zimy. Zmienia się jego konsystencja, elastyczność, poślizg oraz nośność na nartach.
Dzisiaj przekaże Ci kilka mądrości z książki, którą dostałam od Justyny. Pierwszej książki, która stanowi dokładny opis śniegu Samów. Jej autor miał jedną zasadę, a było nią wieczne niezadowolenie z informacji, jakie otrzymał. Jak sam pisze we wstępie, autor nie może zadowolić się tylko kilkoma wywiadami czy spotkaniami. Niezbędne jest życie ramię w ramię z osobą, która nam coś opowiada.
Autor, Yngve Ryd, przeprowadził z Johan Rassa, swoim bohaterem – informatorem, setki rozmów, a prace nad książką trwały długie lata. Już we wstępie czytamy takie słowa:
Taka książka jak ta jeszcze nigdy nie powstała i nie będzie możliwości napisania jej w przyszłości, przynajmniej nie w naszej części świata. Ostatnie pokolenie pasterzy reniferów ma już ponad 80 lat. Istnieje możliwość napisania podobnej książki, ale to jedynie w przypadku podróży na Syberię i po dłuższym przebywaniu wśród lokalnych śnieżnych nomadów. I to nie koniec, bo tam potrzeba by było znaleźć drugiego Johana Rasse. Nie chodzi bowiem o rozumienie śniegu jak ma się go w ręce. Aby śnieg był zrozumiały jako tekst, musi być opowiedziany dokładnie nawet podczas rozmowy przy kuchennym stole, nie mając śniegu w zasięgu wzroku. I to jest najtrudniejsze i tę umiejętność miał Johan. I nigdy nie miał dość.
Zanim doszłam do informacji o śniegu, uderzyło mnie, jak ta książka została przygotowana, i jakie autor miał podejście do jej stworzenia. Bo – jak wcześniej wspomniał – takiej książki jeszcze nie było i już prawdopodobnie nic podobnego nie powstanie. Co spodobało mi się najbardziej – i wydaje mi się osobiście niemożliwe do wykonania w moim podkaście – to motto autora. A brzmi ono “Planowanie jest niepoważne. Jeśli trzymasz się planu, to jesteś gotowy (z projektem) kiedy upłynie czas, a nie kiedy otrzymasz pełne odpowiedzi na wszystkie pytania”.
Napisanie tego tekstu zajęło mu 5 lat, kiedy wszystko zostało już wytłumaczone i obszernie opisane.
W tej książce jest ponad 300 słów, które opisują śnieg oraz lód. Jest też kilka stron poświęconych tłumaczeniu wyrazów z samskiego na szwedzki. Po bardzo krótkim zastanowieniu postanowiłam zrobić ten odcinek w rozsądnej przystępnej formie, czyli wybrałam kilka śniegów do prezentacji.
8 pór roku Samów
Samowie wyróżniają 8 pór roku, a granice pomiędzy nimi są zwykle dość wyraźnie. Jednak czas ich występowania może się różnić z roku na rok.
Jesień – tjaktja – wrzesień i październik. Spadający śnieg szybko się topi i robi się breja.
Jesienna zima – tjaktjadálve – końcówka października, listopad i większość grudnia. Ta pora roku zaczyna się, kiedy śnieg spada i już zostaje. Może się trochę roztopić, ale nie widać już ziemii. Renifery zapędza się do lasu. Słońce znika i nie wraca przez kilka długich tygodni.
Zima – dálve – końcówka grudnia, styczeń i luty. Gruba warstwa śniegu, ciężkie warunki na narty, śnieg na drzewach i zimno! Słońce powraca, ale jest bardzo nisko nad horyzontem.
Wiosenna zima – gidádálvve – marzec i kwiecień. Słońce zaczyna nieśmiało ogrzewać w środku dnia. Jeśli śnieg pozostaje z zimy oraz jest suchy, to jest to najcudowniejszy czas podczas zimy. Renifery, jeśli tylko mają co jeść, to nigdzie się nie ruszają. Słońce świeci i są dobre warunki do jazdy na nartach. Starszy Samowie, którzy na czas zimy przenosili się do stug (czyli takich domków), to właśnie o tej porze wracali do swoich namiotów, aby być bliżej reniferów.
Wiosna – gidá – końcówka kwietnia i maj. Zaczyna się, gdy śnieg staje się cieplejszy. W dzień rozmarza, ale w nocy zamarza na nowo. Kończy się, gdy cały śnieg się stopił. Renifery mogą znaleźć pożywienie bez pokrywy śnieżnej i to wtedy rodzą potomstwo.
Wiosenne lato – gidágiesse – czerwiec aż do przesilenia letniego. Nie ma już śniegu, ale nie ma jeszcze nowych liści na drzewach. Jest jasno przez cały dzień. Rozpoczyna się znakowanie reniferów.
Lato – giesse – od przesilenia letniego aż do końca lipca. Pojawiają się liście i komary.
Jesienne lato – tjaktjagiesse – sierpień.
Samowie najbardziej martwią się zimą – dálve –, a ich koszmarem jest zima z dużą ilością śniegu. Taka zima z dużą ilością śniegu nazywa się gassadálve. Istnieje wiele rodzajów zimy, ale te, o których mówi się najczęściej, to takie z małą albo dużą ilością śniegu.
Duże opady śniegu w kwietniu raczej nikogo nie martwią. Wtedy robi się cieplej i renifery mogą znaleźć pożywienie bez problemu. Ale opady wczesną zimą są powodem do zmartwień.
Samowie wyróżniają również wietrzną zimę z małą ilością śniegu, gdy niemal całą zimę można zobaczyć fragmenty terenu niepokryte śniegiem.
Inna zima to lodowa zima, gdy na terenie tworzy się dużo lodu.
Najważniejszy w tych zimach jest śnieg – kiedy i w jakich ilościach spadł. Jak się topił, jak zamarzał i przede wszystkim jak ciężko było reniferom znaleźć pożywienie.
Ważne jest kiedy i jak śnieg, który pojawia się jesienią, będzie na samym spodzie. Czyli taki śnieg, który jest najbliżej ziemi, bo to przez niego trzeba się przebić w poszukiwaniu pożywienia. Jest to bardzo stresujący moment. Taki śnieg ma swoje imię i jest to dálvvevuodo.
Śnieg według Samów – jego rodzaje
Teraz kolej na przedstawicieli śniegu (każdy z nich ma swoją nazwę, ale nie będę udawać, że umiem je przeczytać, więc o nich opowiem)
- Cienki śnieg, czyli Biera – to bardzo cienka warstwa śniegu.
- Radda – czyli złe warunki na narty, bo śnieg jest zbyt cienki. Śnieg już występuje, ale widać jeszcze gdzieniegdzie kamienie. Lepiej jest iść, niż jechać na nartach. Nie jest to dobry śnieg do przemieszczania reniferów, bo występuje wtedy dużo lodu i robi się duży hałas, który niesie się na długie kilometry i renifery są zestresowane.
- Doavgge – pierwszy prawdziwy śnieg, który jest aż po łydki. Kamienie oraz korzenie znajdują się już pod śniegiem. Łatwiej jest jechać na nartach, niż iść pieszo. Często jest tak, że nie pada dużo na raz, ale systematycznie tego śniegu przybywa – i to przybywanie śniegu nazywa się unna doavgge, czyli “trochę więcej śniegu”. Doavgge jest również określeniem na to, ile śniegu spadło na raz. Jeśli spadło go mało, mówi się vahtsa, ale mniej niż loahtte. Ale przeważnie mówi się, że napadało doavgge.
- Zimowy śnieg – dálvvemuohta – gdy pada więcej i pokrywa śniegu sięga 3 kvarty (czyli około 45 cm). To jest taka idealna ilość śniegu i Samowie mówią, że to im już wystarczy i że nie potrzeba więcej. Ale przeważnie pada dużo więcej.
- Siegge – całkiem mało śniegu. Od 45 cm do około pół metra. W takim śniegu ani narty, ani pulki nie zahaczają o kamienie. Jest to dobry śnieg dla reniferów, ale ciężko jest się wtedy przemieszczać, więc pozostają one w miejscu. Kiedy występuje Siegge i jest przerwa w opadach, mówi się, że wciąż jest Siegge i Samowie są szczęśliwi z tego powodu. Czasem może to trwać kilka dni, ale potem następuje duży opad loahtte i wtedy robi się gassa muohta, czyli gruby śnieg.
- Całkiem mało śniegu przez dłuższy czas – sekka muohta – jest to tą sama ilość śniegu co siegge, ale przez dłuższy czas.
- Gruby śnieg – gassa muohta – śnieg powyżej 80, 90 cm. Nazywany jest również gassak i po nim nie ma już innych określeń na kolejne warstwy. Nawet jeśli śnieg ma dużo powyżej 1 metra.
Miejsce, gdzie zawsze występuje dużo śniegu, to atsádahka, a jego przeciwieństwem jest sekkas. To właśnie sekkas doświadczeni samowie zostawiali na vårvinter, czyli na wiosenną zimę.
Kiedy śnieg zaczyna się topić i zapadać, nazywany jest sägganit. Tego słowa używa się zarówno, gdy śnieg się topi, jak i wtedy, gdy nowy suchy śnieg zaczyna się starzeć i się zapadać
Pomiary śniegu
Do tego używać można kijka narciarskiego, człowieka albo renifera. Z kijkiem jest łatwo, bo wbija się go w śnieg i potem patrzy, jak dużo się go zatopiło w śniegu.
Jeśli chodzi o człowieka, to wyróżnia się śnieg do wysokości buta. Jeśli jest go bardzo mało, tak tylko do podeszwy, jest to vuottamuohta, jeśli trochę więcej, to gámamuohta.
Gdy śnieg prawie sięga kolana, nazywany jest vargga buolvvaj, gdy jest na poziomie kolana – buolvvamuohta. Kiedy śniegu jest dużo i sięga prawie do pach – giedavuolmuohta.
Moment, w którym można wyjąć narty, to śnieg do łydki,czyli tjibbemuohta – i jest to najważniejszy pomiar dla człowieka.
Są też słowa opisujące grubość warstwy śniegu w odniesieniu do renifera, są to takie miary jak:
- śnieg do tylnego koalna renifera – tjivttjemuohta
- śnieg pod brzuchem renifera – tjoajvevuolmuohta.
Opady śniegu według Samów
Każdy z nich ma imię, ale tu daruję sobie ich kaleczenie:
- śnieg, który spadł i szybko topnieje
- śnieg, który spada i pozostaje
- pojedyncze opady śniegu,
- pojedyncze płatki śniegu,
- duże, miękkie płatki śniegu
- bardzo mało nowego śniegu
- trochę mało śniegu
- duże opady
- bardzo duży opad w krótkim czasie
- szybki, gwałtowny opad
- przerwa pomiędzy dużymi opadami
- gęsty opad
- totalne zasypanie
- gruba warstwa śniegu, której ciągle przybywa.
Mam nadzieję, że nie zanudziłam Cię tymi nazwami. Pomyślałam jednak, że fajnie jest wiedzieć, że takie słowa istnieją. Że jedno słowo może ukrywać tak wiele informacji. Jak bogaty jest język Samów oraz ich wiedza na temat śniegu.
Sprawdź również: Jaskinia lodowa w Örnsköldsvik
To, co opowiedziałam w tym odcinku, to zaledwie bardzo mały fragment tej książki. Doszłam w niej do strony 50 z ponad 300. Są tu jeszcze takie rozdziały jak:
- Śnieg i wiatr,
- Topnienie śniegu,
- Nośność śniegu,
- Letni śnieg,
- Lód na zbiornikach wodnych,
- Topniejący lód w wodach płynących.
Oraz śnieg w rozróżnieniu na każdą z 8 pór roku!
Daj znać, czy masz swój ulubiony rodzaj śniegu. Mój to zdecydowanie ten lekki puszek, który się łatwo odśnieża 🙂
Na dzisiaj to tyle, życzę Ci pięknej wiosennej zimy, jeśli mieszkasz w takim miejscu, gdzie ona występuje. Jeśli nie, to cudownej wiosny 🙂
Dzięki za uwagę i do usłyszenia za dwa tygodnie. W środę! 🙂