
Pomysłodawcą i sponsorem dzisiejszego odcinka jest … mój humor. A raczej forma, w jakiej jestem od początku grudnia 2021 roku.
Nie będzie to odcinek o biedaczeniu i rozczulaniu się nad sobą. Nie będzie w nim narzekactwa ani przesadnej radości. To będzie taki odcinek lagom, czyli niezbyt wychylający się w jakąkolwiek stronę.
W pierwszej części przytoczę chińską przypowieść o buddyjskim mnichu, którą przeczytałam w szwedzkiej książce.
W części drugiej opowiem Ci. jak wygląda życie w Szwecji teraz, czyli na początku roku 2022. O tym, co tu najważniejsze, czyli o pogodzie. O tym, co można robić zimą na Północy, jak mijają mi dni i czemu mam aż tyle wolnego. Będzie to taki pamiętniczek z zimy na północy Szwecji.
Jednym słowem, zapraszam Cię na lekką pogadankę o szwedzkim mnichu, chińskich rolnikach oraz o tym, jak przeżyć duże mrozy i jeszcze większe opady śniegu.
Zapowiem od razu, że to nie będzie zwykła pogadanka, ale coś więcej. Mam dziś dla Ciebie kilka nagrań, także przygotuj się na odgłosy morsowania przy -16 stopniach, rozmowy z sauny, psią miłość do śniegu oraz romantyczną chwilę z piwnicy w remoncie.
Zachęcam Cię również do subskrypcji Łosiologii w aplikacji podcastowej, w której jej słuchasz, bo dzięki temu nie przegapisz nowych odcinków. A jeśli jesteś w mediach społecznościowych, to podziel się informacją, że mnie słuchasz. Może to być zrzut ekranu z telefonu lub Twoje zdjęcie w momencie słuchania. Możesz mnie również oznaczyć np. na instagramowym story. Zrób co uważasz za najlepsze i pokaż mi, kim jesteś i gdzie słuchasz podcastu.
Tym sposobem możesz pomóc mi wysłać Łosiologię dalej w świat.
Jeśli masz teraz taką możliwość, to załóż wygodne buty, ciepłą kurtkę i chodź ze mną na szybki spacerek.
Björn Natthiko Lindeblad
Björn był ekonomistą i miał pracę z perspektywami. Piął się po drabince dobrobytu aż nagle… porzucił wizję kariery w finansach i został buddyjskim mnichem. Porzucił znane mu do tej pory życie na rzecz czegoś, co współczesnemu człowiekowi wydać się może nierealne.
Björn żył w celibacie w buddyjskim klasztorze, gdzieś w tajlandzkim lesie. Nie posługiwał się pieniędzmi, jadł jeden posiłek dziennie i praktykował całonocne medytacje. I tak przez 17 lat!
W 2008 roku wrócił do Szwecji i od razu popadł w ciężką depresję. W swojej książce “Jag kan ha fel”, czyli “Mogę się mylić” dzieli się swoimi życiowymi przemyśleniami i mądrościami. Opowiada jak wygląda życie mnicha. Jak – jako były mnich – zmaga się z codziennością, śmiercią bliskich osób oraz swoją własną chorobą.
Jest to chyba najmądrzejsza i zarazem najzabawniejsza książka, jaką do tej pory czytałam. I jeśli znasz szwedzki, to zachęcam Cię do jej przeczytania. Björn Natthiko Lindeblad jest dość znany w Szwecji, także oprócz książki możesz posłuchać Sommarpratt Björna w radiu P1.
To było tylko wprowadzenie do książki. Teraz przytoczę Ci pewną chińską przypowieść, którą w niej wyczytałam. I jej tytuł często teraz gości w moim życiu, a brzmi on: “Może tak, może nie”, po szwedzku “kanske, kanske inte”. I możliwe, że będzie to hasło przewodnie roku 2022 w tym podkaście. “Może tak, może nie”
Zapraszam Cię do uważnego wysłuchania przypowieści, a po niej przeniesiemy się na Wysokie Wybrzeże w Szwecji w wydaniu zimowym.
Chińska przypowieść Może tak, może nie
W małej chińskiej wiosce żył bardzo mądry starszy mężczyzna wraz ze swoim dorosłym synem. Mężczyźni utrzymywali się z uprawy poletka ryżu. Do pomocy na roli mieli jedynie konia. Pewnego dnia ten koń uciekł z zagrody i pobiegł prosto do lasu.
Zaraz po tym wydarzeniu do mężczyzn przyszedł bardzo gadatliwy sąsiad i powiedział tak:
- O nie! Jeszcze wczoraj miałeś konia, a dziś już go nie masz. Jak poradzisz sobie teraz na polu bez pomocy zwierząt? Jakie nieszczęście!
Starszy mężczyzna opowiedział mu słowami Może tak, Może nie.
Kilka dni później koń wrócił i przyprowadził ze sobą dwa dzikie konie, które spotkał w lesie. Mężczyzna zaprowadził je do zagrody i zamknął za sobą płot.
Gadatliwy sąsiad przyszedł ponownie i powiedział:
- Oj! Wczoraj nie miałeś ani jednego konia, a dzisiaj masz już trzy. Ale ty masz szczęście!
Mądry starzec odpowiedział tylko Może tak, może nie.
Po upływie kilku dni mężczyźni musieli zacząć oswajać dzikie konie i nauczyć je pracy na roli. Syn mężczyzny podjął się tego zadania. Podczas ujeżdżania jednego z koni mężczyzna spadł z konia i złamał nogę.
Gadatliwy sąsiad przyszedł ponownie i powiedział:
- O nie! Masz jednego syna, jedyną osobę, która może pomóc Ci na roli, a on złamał nogę. Jakie nieszczęście!
Mądry starzec odpowiedział tylko Może tak, może nie.
Po pewnym czasie do wioski przyjechała armia i zabrała wszystkich mężczyzn zdolnych do walki w wojnie z Mongolią. Każdy, kto był w stanie utrzymać broń w ręku i walczyć w obronie kraju, został zrekrutowany. Wszyscy z wyjątkiem syna mędrca, który miał złamaną nogę.
Gadatliwy sąsiad przyszedł ponownie i powiedział:
- Tylko pomyśl. Wszystkie rodziny w wiosce straciły swoich synów, większość z nich prawdopodobnie nie wróci z tej wojny. A tobie było dane zatrzymać syna w domu. Jakie szczęście!
Mądry starzec odpowiedział tylko Może tak, może nie.
Nie wierzy on w tego rodzaju myśli, które decydują o tym, czy to, co dzieje się w życiu, jest dobre, czy złe. Trzymanie się nieco luźniejszych przekonań jest zarówno wolnością, jak i oznaką mądrości.
Björn przypomina w tym rozdziale o tym, jak wiele można zyskać, pamiętając, jak mało faktycznie wiemy o przyszłości, od prawdziwego odróżniania tego, w co wierzymy, od tego, co wiemy.
Rzadko słyszę, jak ktoś mówi „Wszystko potoczyło się dokładnie tak, jak sobie wyobrażałem”. Björn pisze, że większość z tego, o co się w życiu martwił, nigdy się nie wydarzyło. A to co się wydarzyło, to nie miał pojęcia, że tak się stanie.
W książce jest więcej takich mądrości, ale tą zapamiętałam najbardziej. Jeśli zostaniesz z Łosiologią, to prawdopodobnie usłyszysz te słowa jeszcze nie raz w kolejnych odcinkach podcastu. A kto wie, może i dla Ciebie Może tak, może nie stanie się pewnego rodzaju mottem.
Zima 2021/2022
Jeśli dostaję jakieś pytania na Instagramie – czy na żywo – od moich znajomych w Polsce, to najczęściej powtarzają się dwa: “Jak się żyje w Szwecji?” oraz “Jak się pracuje w Szwecji?”.
Dzisiaj wybrałam dla Ciebie 5 rzeczy, którymi żyłam na przełomie grudnia i stycznia. Czyli w czasie, gdy miałam wolne od pracy i odpoczywałam. Słowo “odpoczywałam” można rozumieć różnie, czasem odpoczywa mi głowa, a czasem ciało.
Dla słuchaczy, którzy są tu nowi to powiem tylko, że mieszkam na Wysokim Wybrzeżu w Szwecji. A dokładnie w miejscowości Ovik około 500 km na północ od Sztokholmu.
1. Odśnieżanie – ogromne opady śniegu.

2. Morsowanko – w moim klubie morsa mamy tradycję wigilijnej kąpieli + morsowanko z sauną – wtedy robię więcej niż dwa wejścia. To morsowanko w małym gronie 2-3 osób.

3. Spacerki z bratem. Kuba mieszka w Oslo i przez sytuację na świecie i w życiu nie widzieliśmy się 2 lata. Zabrałam go na spacer i podziwianie widoków Wysokiego Wybrzeża. Chodziliśmy po lasach, górkach i ogromnym lodowisku – oczywiście naturalnym.
4. Opieka nad psem. Zarówno ja, jak i mój partner kochamy psiaki i zanim dostaliśmy Suddena pod opiekę, to wiedzielismy, że to tylko i wyłącznie wzmoży naszą ochotę na psa. Chodziliśmy na spacery, bawiliśmy się w śniegu, było bardzo dużo przytulania i jeszcze więcej sierści w całym domu. Sudden to 3 letni Golden i jest strasznie milusińskim psiakiem. Na losiologia.pl zamieszczę kilka zdjęć z tego, co Ci tu teraz opowiadam, także zapraszam na stronę.

5. Remont. To nasze główne zajęcie od kwietnia 2021 roku. Kupiliśmy dom – ruinę, ma on dwa mieszkania i wszystko wymaga remontu. W tzw. międzyczasie świąteczno-noworocznym (i jak każdej innej wolnej chwili) coś tam robiliśmy. Przyznaję, że 80% tej pracy wykonuje Tommy, ja raczej pomagam z doskoku. Posłuchaj tego i zgadnij na jakim etapie jesteśmy!
